moookro

środa, 11 listopada 2009

Gdy w 1930 roku marszałek Piłsudski podszedł do okna na pięterku w cichostowskiej willi, wydawało się, że ten tęgi mężczyzna rad jest ciągle ciapiącego deszczu, wręcz wyglądało to tak jakby chciał coś dojrzeć na słabo oświetlonej ulicy, w tych strugach rzęsistych, jakby to miała niepodległość zaraz podjechać na pobliski przystanek. Wtem w takt ostatniej partii Kiepury ten blado wąsaty kawaler, wykrzykuje: Pani tańczyć każe! I tańczą hafty, sprzączki, pliumaże! Otworzyć wszystkie okna! Niech ludzie zobaczą...to Cichostów tonie!
Zalamany Sad Trawa jak zwykle zielona Zaczyna byc glibko Kosteczka Orzech bez lisci Pada Kropelki Mokro Trakt do stodoly

5 komentarze:

mieszczka pisze...

A baby we wsi gadają i rację mają jak zawsze- musiał stać się "Cud nad Wisłą"żeby bezkarnie 11-go listopada leżeć do góry brzuchem i wspominać jak tośmy gonili Moskali.A On wyglądał przez okno ,bo szukał masztu a na nim flagi i płakał a z nim niebo płakało ,bo oczy jego nie widziały co chciały zobaczyć.

fujcio pisze...

poproszę o to samo zioło.

mieszczka pisze...

to tylko podwójny dziurawiec bez cukru

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Ja stawiam na to, że autor cichostowskiego wpisu ma zatwardzenie.