Gdy w 1930 roku marszałek Piłsudski podszedł do okna na pięterku w cichostowskiej willi, wydawało się, że ten tęgi mężczyzna rad jest ciągle ciapiącego deszczu, wręcz wyglądało to tak jakby chciał coś dojrzeć na słabo oświetlonej ulicy, w tych strugach rzęsistych, jakby to miała niepodległość zaraz podjechać na pobliski przystanek. Wtem w takt ostatniej partii Kiepury ten blado wąsaty kawaler, wykrzykuje: Pani tańczyć każe! I tańczą hafty, sprzączki, pliumaże! Otworzyć wszystkie okna! Niech ludzie zobaczą...to Cichostów tonie!
moookro
środa, 11 listopada 2009Autor: vader696 o 19:14
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarze:
A baby we wsi gadają i rację mają jak zawsze- musiał stać się "Cud nad Wisłą"żeby bezkarnie 11-go listopada leżeć do góry brzuchem i wspominać jak tośmy gonili Moskali.A On wyglądał przez okno ,bo szukał masztu a na nim flagi i płakał a z nim niebo płakało ,bo oczy jego nie widziały co chciały zobaczyć.
poproszę o to samo zioło.
to tylko podwójny dziurawiec bez cukru
Ja stawiam na to, że autor cichostowskiego wpisu ma zatwardzenie.
Prześlij komentarz