Pierwszy wypas

sobota, 21 kwietnia 2012

A to ci niespodzianka. W końcu po wielotygodniowej oborowej depresji nie ma śladu. Wreszcie błękitne niebo zaświszczało nad głowami kóz. Skokom, radosnemu pomrukiwaniu i wirganiu kopytkami nie było końca. Te co były pierwszy raz też trzymały odpowiedni poziom. Żeby odtworzyć murawy, w zeszłym roku jak i w tym poprzecinano drzewa i krzewy, co znacząco wpłynęło na jakość trawy, jej kształt i kolor. Smak chyba też jest całkiem przyzwoity, bo po całodziennym spacerze kozy wieczorem padły i z wrażenia zaniemówiły aż do następnego dnia. Na pierwszy wypas pasterz zabirał oczywiście zwierzęta idąc przez wieś, potrząsał kijem z "brząkadłami" i wołał "Hore, hore, pastuż woła bydło do dwora", by bydło w tym wypadku kozie wiedziało co ma czynić.






0 komentarze: