Projekt wierzba

wtorek, 24 kwietnia 2012

Moczenie żywokołów
 Wierzby to nieodłączny element polskiego, a w szczególności mazowieckiego krajobrazu. Niemniej jednak w najbliższej okolicy Cichostowa można znaleźć kilka alejek wierzbowych, niejednokrotnie już zdewastowanych. Dawniej wierzby można było spotkać bardzo często, zwłaszcza na wsiach. Widać je było na miedzach, a nawet w środku pola. Rolnicy sadzili je, by pozyskać drewno na opał, wyplatać kosze czy też budować płoty z wierzbowych gałęzi. Stanowiły dogodne siedliska dla wielu organizmów. O wierzbach pisali poeci, interesowali się nimi malarze. Wierzby nazywano roślinami "miłującymi życie", ich żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać ich energię ludziom i zwierzętom.

  W porównaniu z innymi drzewami wierzby żyją krótko i bardzo często ulegają chorobom grzybowym. Najstarsze okazy w Europie dożywają wieku 100-120 lat. Mogą osiągać maksymalnie 30m wysokości oraz 950cm w obwodzie pnia (wierzba biała).
  Dziś niestety charakterystyczne dla polskiego krajobrazu głowiaste wierzby znikają, powoli odchodzą do historii, a główną tego przyczyną jest mechanizacja rolnictwa, która doprowadziła do zaniku śródpolnych zadrzewień. Systematycznie wypalane, wycinane, przestały królować wśród polskich drzew. Coraz mniej gospodarzy sadzi "żywokoły" na swoich miedzach - bo wierzby przeszkadzają w mechanicznej uprawie gleby. Nie plecie się z nich płodów, bo to zacofanie. Rolnicy zaprzestali sadzenia nowych wierzb, przestali też przycinać korony starych. Ich gałęzie wyrastają ostro w górę, a witki z czasem stają się grubymi konarami. Następuje powolne starzenie się drzew i ich zagłada. Wraz z obumieraniem wierzb zmienia się krajobraz i ubywa naturalnych siedlisk ptaków i zwierząt. Liczne gatunki ptaków związane z krajobrazem rolniczym i dziuplami gwałtownie zmniejszyły swą liczebność. Jako źródło opału, zamiast wierzb głowiastych, promuje się plantacje wierzb energetycznych, zdecydowanie uboższych pod względem przyrodniczym.
Szpaler wierzb wzdłuż drogi

  Projekt wierzba ma na celu utworzenie w naszej wsi chociaż jednej, krótkiej alejki. W tym celu materiał pozyskany dzięki uprzejmości Wójta Gminy Milanów został moczony ponad dwa tygodnie w pobliskim rowie po czym żywokoły wkopane zostały w ziemię. W celu zachowania tak charakterystycznego dla Polski wierzbowego krajobrazu oraz ochrony niektórych gatunków ptaków w 1996r. rozpoczęto Akcję Sadzenia Wierzby. Inicjatorem akcji było Radomsko-Kieleckie Towarzystwo Przyrodnicze. Akcja ta nadal trwa. Punktem kulminacyjnym akcji jest dzień 21 marca, zwany Dniem Wierzby. Dzień ten obchodzi się przez sadzenie małych wierzb. Do świętowania Dnia Wierzby poprzez sadzenie wierzb rokrocznie przyłącza się wiele organizacji społecznych, szkół, instytucji i osób prywatnych. Z biegiem lat Dzień Wierzby przekształcił się w Miesiąc Sadzenia Wierzb od 21 marca do 22 kwietnia. Ja sam zaś posadziłem je 23 kwietnia bo na urodziny dostałem szpadel i nie wypadało inaczej.
  Wierzbę rozmnożyć można w prosty (od dawna znany rolnikom), ale zapomniany sposób, nie wymagający praktycznie żadnych nakładów finansowych. Wystarczy ściąć młode, najlepiej jednoroczne, pędy wierzbowe o długości ok. 50cm (zrzezy). Ścinać powinno się je wczesną wiosną (marzec/kwiecień), zanim w drzewie zaczną krążyć soki lub późną jesienią, po zakończeniu okresu wegetacji. Tak otrzymaną sadzonkę należy umieścić pionowo w podłożu (wsadzić, a nie wkopywać) na głębokość ok. 15cm, a następnie podlewać aż do ukorzenienia.

Część alejki
Gęste wierzbowe pędy i obszerne dziuple dają też schronienie kaczkom krzyżówkom, drozdom, gołębiom grzywaczom, spotkać też można na ogłowionych wierzbach gniazda bocianie. Wierzba jest gatunkiem "smacznym" dla wielu grup zwierząt. Żerują na niej owady przyciągające liczne ptaki. Miękkie drewno ułatwia kucie dziupli nie tylko dzięciołom, ale też np. sikorom czarnogłówkom. Wnętrze wypróchniałych wierzb często zasiedlają coraz rzadsze trzmiele - drugi z najważniejszych po pszczołach gatunek zapylający rośliny. Wierzby dostarczają pożywienia i ukrycia także ssakom. Z ukryć w popękanych pniach korzystają zające, jeże i liczne drobne gryzonie. W próchnie zimują padalce. Na przedwiośniu pyłek z kwiatów wierzbowych jest ważnym pożywieniem pszczelim.
  Nie sposób nie zauważyć możliwości gospodarczego wykorzystania wierzb - w coraz bardziej modnym plecionkarstwie, w agroturystyce (warsztaty wikliniarskie jako oferta edukacyjna gospodarstw ekologicznych), w lecznictwie (m.in. do produkcji naturalnej aspiryny), jako materiał energetyczny (biomasa), można z niej także uzyskiwać włókno, które może stanowić surowiec do produkcji tkanin technicznych, odpornych na działanie światła i wilgoci.
  Sielski krajobraz z licznymi szpalerami wierzb głowiastych ma też duże znaczenie kulturowe. Kojarzony jest nie tylko z Żelazową Wolą i muzyką Chopina, wielu malarzy uwieczniało go na swoich płótnach. Przez wieki, pod wpływem fantastycznych kształtów wierzbowych głów, powstawały liczne legendy i baśnie. Choć ponoć diabeł Rokita wciąż mieszka w wierzbach, mają one swoje miejsce także w wierzeniach religijnych. Już w czasach pogańskich uważano wierzby za drzewa płodności, a współcześnie z pędów z baziami wykonuje się palemki wielkanocne. Nic zatem w tym dziwnego, że wierzba uważana jest za najbardziej "polskie drzewo". Mam nadzieje, że z tych 60 żywokołów który toną wysiłku umieściłem w ziemi chociaż połowa puści upragnione listki, a w kolejnych latach będzie rosła w prawdziwe wysokie drzewo.

Wierzba jest chyba najczęściej przewijającym się motywem w mitach i legendach ludowych. 
I tak: niegdyś powszechnie wierzono, że w starych, dziuplastych, spróchniałych wierzbach stojących na rozstajach dróg przesiadują diabły. Czyhały one na przejeżdżające wozy, w swej złośliwości krzywiły dyszle, odrywały koniom podkowy, usypiały woźniców lub sprowadzały ich na manowce. Stąd może powiedzenie Śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie.
  Natomiast stare wierzby rosnące na podmokłych łąkach, na brzegach rzek i stawów były królestwem diabła Rokity, który siedział w kucki, przyczajony jak pająk i wyskakiwał z szuwarów tylko wtedy, jeśli zbłąkany człowiek zapuszczał się na jego tereny, po czym zagarniał duszę nieszczęśnika. Aby zabezpieczyć się przed zakusami diabła noszono przy sobie lub umieszczano w chatach kawałek drewna wierzbowego.
Na taki efekt końcowy oczekuję
Kobiety oczekujące dziecka przed rozwiązaniem modliły się do wierzb o pomyślność i opiekę podczas porodu. Po modlitwach pozostawiały przy wierzbie jakąś część swojego odzienia. Jeśli następnego dnia znalazły na ubraniu opadły listek wierzby to mogły być pewne, że ich błagania zostały wysłuchane i czeka je szczęśliwy, spokojny poród.
  W myśl przysłowia I krzak wikliny ciążę przyczyni również kobiety starające się o dziecko mogły liczyć na wsparcie i wysłuchanie u wierzby.

Wierzba jako drzewo pokumane z diabłem, miała przez długie wieki niemałe wzięcie u wędrownych handlarzy-szarlatanów. Handlarze ci, często udając obłąkańców, czyli ludzi nawiedzonych przez tajemnicze duchy i działających z ich nakazu, sprzedawali zasuszone bazie z wierzb rosnących rzekomo w Ziemi Świętej, fujarki anielskie i inne cuda, a z rzeczy praktycznych - osełki wierzbowe do ostrzenia noży, hubki do krzesania ognia, zapewniając, że hubka wierzbowa, święcona i wybita, ogień łacno chwyta. Hubki te miały też moc tamowania krwi. Znachorzy, zamawiacze i inni mistrzowie lekarskiej sztuki tajemnej czerpali z wierzby pełnymi garściami. Zalecanym przez nich najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się zimnicy tudzież wszelkich dreszczy było całkiem proste gusło. Należało o wschodzie słońca trzykrotnie okrążyć biegiem wierzbę i wołać: Niech ciebie trzęsie, mnie słońce grzeje!.
  Umieli także przesunąć śmierć na jakiś dalszy termin. Ludziom starym zalecali udać się po wieczerzy w czwartek do pobliskiej starej wierzby, splunąć na nią trzy razy i mówić: Ty niedługo umrzesz, bo musisz, ale ja będę żyć, bo mogę.

  Nie da się dziś przekonać rolników, aby powrócili do tradycji. Można im jednak przypomnieć jak to drzewiej bywało...
  Warto zadbać o to, co przyciąga zwierzęta, jak i fascynuje ludzi...


By wybadać temat i zobaczyć czy praca jaką należy włożyć w utworzenie alejki posadziłem dwie sztuki wzdłuż płota i jak się okazało, już po dwóch tygodniach pojawiły się pączki które z każdym dniem stają się coraz większe.

 

0 komentarze: