Palenie i koszenie czarownic

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

 Magiczna noc z 30 kwietnia na 1 maja, poprzedzająca uroczystość św. Filipa i Jakuba nazywana jest w Cichostowie Nocą Czarownic lub Filipojakubską. Zgodnie z wierzeniami czarownice zlatywały się  o północy na sabat do świetlicy wiejskiej. Tej nocy, aby uchronić się przed złymi czarami warto było mieć przy sobie kwiat paproci, poświęconą kredę lub przynajmniej jedną zimną perłę. Obowiązkowo na wzgórzach a szczególnie na równinach rozpalano ogniska, które miały odstraszać grasujące wiedźmy. Tradycja ta jest nadal żywa ale nie koniecznie w takiej oto postaci. Na Kolonii Cichostów na przykład, wieczorem, w wigilię św. Filipa i Jakuba, gdzieniegdzie płoną ogniska, do których wrzuca się stare miotły, a spotkania przy ogniskach, są zdecydowanie bardziej popularne wśród młodzieży, która ma świetną okazję do zabaw i śmiechu. Niekoniecznie stałym ale dość charakterystycznym elementem jest koszenie trawy, bielenie krawężników lub rozpalanie grila o klasycznej XII wiecznej formie. Czasami zdarza się to pod świetlicą wiejską jednak w większej ilości przypadków każdy na własną rękę organizuje wypędzanie w przydomowym ogródku. Bo świetlica wiejska jako centrum kultury może być miejscem organizacji czasu wolnego dla dzieci i młodzieży oraz miejscem spotkań i zebrań satyrycznych ale nie musi.  

Projekt wierzba

wtorek, 24 kwietnia 2012

Moczenie żywokołów
 Wierzby to nieodłączny element polskiego, a w szczególności mazowieckiego krajobrazu. Niemniej jednak w najbliższej okolicy Cichostowa można znaleźć kilka alejek wierzbowych, niejednokrotnie już zdewastowanych. Dawniej wierzby można było spotkać bardzo często, zwłaszcza na wsiach. Widać je było na miedzach, a nawet w środku pola. Rolnicy sadzili je, by pozyskać drewno na opał, wyplatać kosze czy też budować płoty z wierzbowych gałęzi. Stanowiły dogodne siedliska dla wielu organizmów. O wierzbach pisali poeci, interesowali się nimi malarze. Wierzby nazywano roślinami "miłującymi życie", ich żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać ich energię ludziom i zwierzętom.

  W porównaniu z innymi drzewami wierzby żyją krótko i bardzo często ulegają chorobom grzybowym. Najstarsze okazy w Europie dożywają wieku 100-120 lat. Mogą osiągać maksymalnie 30m wysokości oraz 950cm w obwodzie pnia (wierzba biała).
  Dziś niestety charakterystyczne dla polskiego krajobrazu głowiaste wierzby znikają, powoli odchodzą do historii, a główną tego przyczyną jest mechanizacja rolnictwa, która doprowadziła do zaniku śródpolnych zadrzewień. Systematycznie wypalane, wycinane, przestały królować wśród polskich drzew. Coraz mniej gospodarzy sadzi "żywokoły" na swoich miedzach - bo wierzby przeszkadzają w mechanicznej uprawie gleby. Nie plecie się z nich płodów, bo to zacofanie. Rolnicy zaprzestali sadzenia nowych wierzb, przestali też przycinać korony starych. Ich gałęzie wyrastają ostro w górę, a witki z czasem stają się grubymi konarami. Następuje powolne starzenie się drzew i ich zagłada. Wraz z obumieraniem wierzb zmienia się krajobraz i ubywa naturalnych siedlisk ptaków i zwierząt. Liczne gatunki ptaków związane z krajobrazem rolniczym i dziuplami gwałtownie zmniejszyły swą liczebność. Jako źródło opału, zamiast wierzb głowiastych, promuje się plantacje wierzb energetycznych, zdecydowanie uboższych pod względem przyrodniczym.
Szpaler wierzb wzdłuż drogi

  Projekt wierzba ma na celu utworzenie w naszej wsi chociaż jednej, krótkiej alejki. W tym celu materiał pozyskany dzięki uprzejmości Wójta Gminy Milanów został moczony ponad dwa tygodnie w pobliskim rowie po czym żywokoły wkopane zostały w ziemię. W celu zachowania tak charakterystycznego dla Polski wierzbowego krajobrazu oraz ochrony niektórych gatunków ptaków w 1996r. rozpoczęto Akcję Sadzenia Wierzby. Inicjatorem akcji było Radomsko-Kieleckie Towarzystwo Przyrodnicze. Akcja ta nadal trwa. Punktem kulminacyjnym akcji jest dzień 21 marca, zwany Dniem Wierzby. Dzień ten obchodzi się przez sadzenie małych wierzb. Do świętowania Dnia Wierzby poprzez sadzenie wierzb rokrocznie przyłącza się wiele organizacji społecznych, szkół, instytucji i osób prywatnych. Z biegiem lat Dzień Wierzby przekształcił się w Miesiąc Sadzenia Wierzb od 21 marca do 22 kwietnia. Ja sam zaś posadziłem je 23 kwietnia bo na urodziny dostałem szpadel i nie wypadało inaczej.
  Wierzbę rozmnożyć można w prosty (od dawna znany rolnikom), ale zapomniany sposób, nie wymagający praktycznie żadnych nakładów finansowych. Wystarczy ściąć młode, najlepiej jednoroczne, pędy wierzbowe o długości ok. 50cm (zrzezy). Ścinać powinno się je wczesną wiosną (marzec/kwiecień), zanim w drzewie zaczną krążyć soki lub późną jesienią, po zakończeniu okresu wegetacji. Tak otrzymaną sadzonkę należy umieścić pionowo w podłożu (wsadzić, a nie wkopywać) na głębokość ok. 15cm, a następnie podlewać aż do ukorzenienia.

Część alejki
Gęste wierzbowe pędy i obszerne dziuple dają też schronienie kaczkom krzyżówkom, drozdom, gołębiom grzywaczom, spotkać też można na ogłowionych wierzbach gniazda bocianie. Wierzba jest gatunkiem "smacznym" dla wielu grup zwierząt. Żerują na niej owady przyciągające liczne ptaki. Miękkie drewno ułatwia kucie dziupli nie tylko dzięciołom, ale też np. sikorom czarnogłówkom. Wnętrze wypróchniałych wierzb często zasiedlają coraz rzadsze trzmiele - drugi z najważniejszych po pszczołach gatunek zapylający rośliny. Wierzby dostarczają pożywienia i ukrycia także ssakom. Z ukryć w popękanych pniach korzystają zające, jeże i liczne drobne gryzonie. W próchnie zimują padalce. Na przedwiośniu pyłek z kwiatów wierzbowych jest ważnym pożywieniem pszczelim.
  Nie sposób nie zauważyć możliwości gospodarczego wykorzystania wierzb - w coraz bardziej modnym plecionkarstwie, w agroturystyce (warsztaty wikliniarskie jako oferta edukacyjna gospodarstw ekologicznych), w lecznictwie (m.in. do produkcji naturalnej aspiryny), jako materiał energetyczny (biomasa), można z niej także uzyskiwać włókno, które może stanowić surowiec do produkcji tkanin technicznych, odpornych na działanie światła i wilgoci.
  Sielski krajobraz z licznymi szpalerami wierzb głowiastych ma też duże znaczenie kulturowe. Kojarzony jest nie tylko z Żelazową Wolą i muzyką Chopina, wielu malarzy uwieczniało go na swoich płótnach. Przez wieki, pod wpływem fantastycznych kształtów wierzbowych głów, powstawały liczne legendy i baśnie. Choć ponoć diabeł Rokita wciąż mieszka w wierzbach, mają one swoje miejsce także w wierzeniach religijnych. Już w czasach pogańskich uważano wierzby za drzewa płodności, a współcześnie z pędów z baziami wykonuje się palemki wielkanocne. Nic zatem w tym dziwnego, że wierzba uważana jest za najbardziej "polskie drzewo". Mam nadzieje, że z tych 60 żywokołów który toną wysiłku umieściłem w ziemi chociaż połowa puści upragnione listki, a w kolejnych latach będzie rosła w prawdziwe wysokie drzewo.

Wierzba jest chyba najczęściej przewijającym się motywem w mitach i legendach ludowych. 
I tak: niegdyś powszechnie wierzono, że w starych, dziuplastych, spróchniałych wierzbach stojących na rozstajach dróg przesiadują diabły. Czyhały one na przejeżdżające wozy, w swej złośliwości krzywiły dyszle, odrywały koniom podkowy, usypiały woźniców lub sprowadzały ich na manowce. Stąd może powiedzenie Śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie.
  Natomiast stare wierzby rosnące na podmokłych łąkach, na brzegach rzek i stawów były królestwem diabła Rokity, który siedział w kucki, przyczajony jak pająk i wyskakiwał z szuwarów tylko wtedy, jeśli zbłąkany człowiek zapuszczał się na jego tereny, po czym zagarniał duszę nieszczęśnika. Aby zabezpieczyć się przed zakusami diabła noszono przy sobie lub umieszczano w chatach kawałek drewna wierzbowego.
Na taki efekt końcowy oczekuję
Kobiety oczekujące dziecka przed rozwiązaniem modliły się do wierzb o pomyślność i opiekę podczas porodu. Po modlitwach pozostawiały przy wierzbie jakąś część swojego odzienia. Jeśli następnego dnia znalazły na ubraniu opadły listek wierzby to mogły być pewne, że ich błagania zostały wysłuchane i czeka je szczęśliwy, spokojny poród.
  W myśl przysłowia I krzak wikliny ciążę przyczyni również kobiety starające się o dziecko mogły liczyć na wsparcie i wysłuchanie u wierzby.

Wierzba jako drzewo pokumane z diabłem, miała przez długie wieki niemałe wzięcie u wędrownych handlarzy-szarlatanów. Handlarze ci, często udając obłąkańców, czyli ludzi nawiedzonych przez tajemnicze duchy i działających z ich nakazu, sprzedawali zasuszone bazie z wierzb rosnących rzekomo w Ziemi Świętej, fujarki anielskie i inne cuda, a z rzeczy praktycznych - osełki wierzbowe do ostrzenia noży, hubki do krzesania ognia, zapewniając, że hubka wierzbowa, święcona i wybita, ogień łacno chwyta. Hubki te miały też moc tamowania krwi. Znachorzy, zamawiacze i inni mistrzowie lekarskiej sztuki tajemnej czerpali z wierzby pełnymi garściami. Zalecanym przez nich najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się zimnicy tudzież wszelkich dreszczy było całkiem proste gusło. Należało o wschodzie słońca trzykrotnie okrążyć biegiem wierzbę i wołać: Niech ciebie trzęsie, mnie słońce grzeje!.
  Umieli także przesunąć śmierć na jakiś dalszy termin. Ludziom starym zalecali udać się po wieczerzy w czwartek do pobliskiej starej wierzby, splunąć na nią trzy razy i mówić: Ty niedługo umrzesz, bo musisz, ale ja będę żyć, bo mogę.

  Nie da się dziś przekonać rolników, aby powrócili do tradycji. Można im jednak przypomnieć jak to drzewiej bywało...
  Warto zadbać o to, co przyciąga zwierzęta, jak i fascynuje ludzi...


By wybadać temat i zobaczyć czy praca jaką należy włożyć w utworzenie alejki posadziłem dwie sztuki wzdłuż płota i jak się okazało, już po dwóch tygodniach pojawiły się pączki które z każdym dniem stają się coraz większe.

 

Pierwszy wypas

sobota, 21 kwietnia 2012

A to ci niespodzianka. W końcu po wielotygodniowej oborowej depresji nie ma śladu. Wreszcie błękitne niebo zaświszczało nad głowami kóz. Skokom, radosnemu pomrukiwaniu i wirganiu kopytkami nie było końca. Te co były pierwszy raz też trzymały odpowiedni poziom. Żeby odtworzyć murawy, w zeszłym roku jak i w tym poprzecinano drzewa i krzewy, co znacząco wpłynęło na jakość trawy, jej kształt i kolor. Smak chyba też jest całkiem przyzwoity, bo po całodziennym spacerze kozy wieczorem padły i z wrażenia zaniemówiły aż do następnego dnia. Na pierwszy wypas pasterz zabirał oczywiście zwierzęta idąc przez wieś, potrząsał kijem z "brząkadłami" i wołał "Hore, hore, pastuż woła bydło do dwora", by bydło w tym wypadku kozie wiedziało co ma czynić.






Utkane kwiatem


Wiosenne zawilce wyłaniają się z leśnej ściółki by pochwycić pierwsze promienie słońca zanim rozwiną się pąki grabu i buku. Bo zawilce to nasze rośliny! I choć kojarzą się one z roślinami dziko rosnącymi, wiele spośród ich gatunków nadaje się do uprawy, a wręcz hodowli w celach poznawczych. O zawilcach można pisać dużo, bo czasami kwitną zawilce japońskie, późne, które obsypują się atrakcyjnymi różowymi kwiatami. I te oto kwiatuszki pięknie współgrają z czystymi domami, czystymi ulicami, gdzie ze skrzynek umieszczonych w oknach lub na balustradach balkonów i tarasów wręcz kipią co prawda może nie zawilce ale inne miododajne i pszczołolubne cudeńka. I jak w tym wszystkim odnajduje się ten co papierek rzuca przed płot, a wielkie niebieskie worki wozi po lasach i upuszcza w miejscach niedozwolonych?





Ekskluzywny wieczór

piątek, 20 kwietnia 2012

Na wieczór najłatwiej zaproponować wyraziste, zdecydowane kolory np.: mocny błękitno-różowy lub czerń, ale w połyskliwym, błyszczącym wydaniu. Do tego etniczna sylwetka drzewa, lekko rozczochrana trawa niczym sierść na pudlu i już mamy naprawdę piękny widok. Taaaaaak, tego wieczora samotność nie plątała się między nogami i roślinami.


Mgła for free

czwartek, 19 kwietnia 2012

Mgłę jest trudno opisać w szczegółach, a jaka jest ogólnie, to chyba każdy widzi. Często można pomylić mgłę ze smogiem. Podobny jest także dym, ale głupio włączać swiatła przeciwmgielne, gdy się pali. Mgła jest też zabójcza, gdyż na drogach prowadzi do wypadków, chociaż kierowcy ją lubią, bo wtedy mogą bezkarnie dawać po oczach długimi. Często też zdarzają się wypadki, kiedy z mgły wychodzi coś złego, i zabija wszystkich w około. Niedawno był o tym film. Jest także zespół blackmetalowy o tej samej nazwie, ale to jest raczej nie na temat...
Cichostów jest znany ze swej dobrej i, trzeba to przyznać, majestatycznej mgły, która właściwie jest smogiem. Cichostowiacy zrobili ją sobie na własne życzenie, swoim niesamowitym ruchem samochodowym, oraz ogólnym wydalaniem różnego syfu w atmosferę. Dzięki temu nawet najmłodsi cichostowianie mają płuca jak palacze z dwudziestoletnim stażem. Dlatego też mieszkańcy, których prawie 300 mieszka w Cichostowie, mają tak mało medali. No bo mogliby mieć więcej, co nie? Przez ten smog ciężko też zauważyć w ogóle Cichostów. Ostatni raz widziano go w 1940, kiedy to Niemcy bombardowali go bombami zapalającymi. Do dziś jest to tajemnicą, choć czasem Cichostowiak wyjdzie poza obręb miasta.








Ognień płonie

niedziela, 15 kwietnia 2012

    Miało się wrażenie, że Cichostów i Kolonia Cichostów to od kilku dni jeden wielki piknik. Ludzie często całymi rodzinami lub w grupie przyjaciół, płonące ogniska, a nad nimi „pieczyste”, rozstawione składane stołki i krzesełka i rozłożone skóry z niedźwiedzia. Ognie płonęły również na leśnych polanach, pseudo-wzgórzach i na rozstajach dróg, a czasami były również palone nad brzegami wód cichostowskich, w tak zwanych nieoczyszczonych rowach melioracyjnych. Do ognia wrzucano zioła, kawałki drzewa świeżo-ściętego, które posiada najsilniejszą moc produkcji dymu i czarodziejską też. Dym ten, rozsnuwający się po polach ochraniał je w sposób niewidoczny przed gradem i wszelkimi klęskami, które w kwietniu są jak najbardziej możliwe. Wokół płonących stosów skupiali się głównie ludzie młodzi, kawalerowie chcący popisać się zręcznością w spotkaniu z alkoholem i dziewczyny w wieńcach z ziół na głowach i białych sukniach przepasanych pasem. Niestety, źródło zabaw, uciech cielesnych i duchowych szybko udało się wykryć, a wygaszenie ogniska było zasługą głównie uszczelnienia procedur bezpieczeństwa w oddziale domowym jak również niezapowiadanego deszczu kapiącego z nieba. Niemniej jednak zabawy cielesne oraz zwiększona przez ciepło norma spożywania napojów wyskokowych ciągle utrzymuje się na niezłym wysokim poziomie , chyba że ktoś reaguje alergicznie na nie mające w sobie ni krzty kultury zjawiska społeczne i jakiś magiczny sposób stara się zniweczyć plany.

Pogoda

wtorek, 10 kwietnia 2012

  Mieszkańcy Cichostowa słyszeli, że zamkną im drogę w związku z budową autostrady, ale dopiero na jesień. Niespodziewanie zamknęli ją w marcu, bo pogoda dopisuje i szkoda tego marnować. Mamy kwiecień. Droga znów jest zagrodzona. Czytelniczka pisze: "Skręcam na skrzyżowaniu  w prawo, a tu... niespodzianka - brak przejazdu. Człowiek chce wrócić jak najszybciej do domu, bo wcześnie robi się już ciemno, a tu takie kwiatki na drodze. I znowu żadnej informacji, jakby nie można było podać do wiadomości z wyprzedzeniem chociaż do lokalnej prasy". Czytelniczka zlekceważyła znak zakazu i pojechała przez drogę, zresztą nie tylko ona. Kierowcy ryzykują, chociaż przy trasie często można spotkać policję. Co bardziej bezczelni próbują nawet omijać blokady i jechać zamkniętą drogą. Niemniej pogodą zaskoczone są również zwierzęta. Koń wyszedł z borsuczej nory, kaczki rzucają cień jak świstak Alfred a mały Lolek biega beztrosko i poluje na myszki.

Zbieraj sznurki

piątek, 6 kwietnia 2012

  Z przyjemnością chcę podzielić się informacją na temat gniazda. Gniazdo mocno przypomina sznurek, jest w zasadzie sznurkiem o wyglądzie gniazda i wisi na drzewie uczepione za sznurek. Taki np. kanarek do moszczenia gniazda samicy dostarcza jej kawałki flaneli, wełny, sznurka sizalowego, ligniny, szarpi, suchego mchu itp. Kanarki muszą wiedzieć jednak, że należy unikać cienkiej włóczki i waty. Czy tylko kanarek mieszka w lesie? I to w dodatku cichostowskim? Pamiętam, że kiedyś co prawda widziałem jednego kanara , co leżał na mchu za jałowcem i trzymając głowę na plecaku, spał sobie w najlepsze. Zresztą nie wiem. Po latach myślę, że może tylko udawał. Bo dziwnie miał oczy otwarte.




Pomaranczowy brzuszek

czwartek, 5 kwietnia 2012

Cieszymy sie z odwiedzin chyba tylko jednego,bo trudno nawet stwierdzić,czy zawsze przylatuje ten sam,czy też inny. Jednocześnie zauważyliśmy, że jest bardzo ruchliwy: szybciej nauczył się jeździć na rolkach niż mówić, tydzień później umiał jeździć na nartach i dwukołowym rowerku, a wieczorynkę prawie zawsze ogląda zwisając z fotela głową w dół, bo nie może wysiedzieć bez ruchu. Ot taki ptaszek z niego!


Dobiło 22

środa, 4 kwietnia 2012

    Upał był ostatnio niemiłosierny. Duchota, pot z czoła i nie tylko, słońce grzeje, człowiek czuje się na ulicy niczym karp na rozgrzanej patelni. Temperatura ekstremalna, jak na nasze warunki. Osobiście widzę, że kozy nie mają nic przeciwko temu. Temperatury skrajne powodują, że czują się dobrze, szczególnie psychicznie. Nie mają dołów z tego powodu, bo to przecież bez znaczenia, wpływu koza na pogodę nie ma. A jak sobie trochę toksyn wypoci, to tylko z korzyścią dla koziego organizmu. Najstarsze kozy zwróciły mi uwagę, że Beduini piją gorącą herbatę na środku rozgrzanej pustyni? I wymeczały mi, że dokładnie wiedzą co robią. Dzięki gorącej herbacie podnoszą temperaturę całego ciała i dopasowują ją do otoczenia. Dzięki temu upał przestaje im zupełnie przeszkadzać. Musiałem nagotować im 5 litrów czarnej mocnej.

22stopnie i gorrrące słońce

Ptasi budzik

wtorek, 3 kwietnia 2012


Za ekotrendy.pl:
Dla większości gatunków ptaków czas rozpoczęcia porannego śpiewania jest zależny od tego, jak bardzo widno jest wokoło. Ten specyficzny zegar przyrodniczy jest tak dokładny, że w pewnym przedziale czasowym poranka można godzinę rozpoznać po tym, który ptak zaczyna śpiewać.

Wraz z postępującym czasem kalendarzowym pora wschodu słońca jest różna, jednak w połowie maja (wschód słońca o godzinie 4.00 czasu letniego) ptasi budzik działałby następująco:
3.00 – Drozd śpiewak (śpiewa we wierzchołkach drzew)
3.10 – Rudzik (śpiewa ukryty w gąszczu leśnego poszycia)
3.15 – Kos (śpiewa na wysokich gałęziach)
3.20 – Świergotek drzewny (śpiewa w locie)
3.30 – Kukułka (śpiewa w koronach drzew)
3.40 – Bogatka (śpiewa w niższych piętrach lasu)
3.50 – Pierwiosnek (śpiewa w niższych piętrach lasu)
4.00 – Zięba (śpiewa w niższych piętrach lasu)
4.20 – Wilga (śpiewa w koronach wysokich drzew)
4.40 – Szpak (śpiewa w różnych miejscach)

Wszystkie wymienione ptaki to pospolici mieszkańcy naszych lasów, większość z nich jest łatwo rozpoznawalna. Także ich śpiew jest donośny i bardzo charakterystyczny.



Wróbelek

Dzięcioł